Jako że kocham włoskie kino to i tej perełki nie mogłem przegapić. Oczywiście jest to bardzo wiernie opowiedziana historia Jezusa. Ale tricki zastosowane w filmie i jego rozmach zachwycają. Świetna scena zmartwychwstania, podoba mi się też podróż do grobu Chrystusa gdy idący są tylko cieniami i mrok rozświetlają pochodnie. Tylko sam Jezus trochę zbyt sztywny i zadumany, ale widać tak reżyser wyobrażał sobie mesjasza- jako takiego pokerface'a co by się nie działo.